Na moje oko to już końcówka pierwszego szaleństwa wysypowego chyba że spadnie sporo deszczu bo las dosłownie wysuszony na wiór.
Ludzi (niedziela) wszędzie pełno co też swoje robi.
Połowa grzybków jakie zbierałam niestety robaczywa i została w lesie.
60 litrów puszek i innego syfu po ludziach bez wyobraźni wyzbierane więc +1 do dobrego samopoczucia+piękna pogoda❤🍄🌲