Tym razem inna miejscówka, nadal jednak dębiny. 59 prawdziwków i 21 zielonek, rosnących na pograniczu dębin i brzóz. Robale po przymrozkach chyba "zeszły" w głąb, bo praktycznie wszystkie grzyby były zdrowe. Pojawiły się również boczniaki - jednak ich nie zbieram i czerwone muchomory. To co się dzieje w podlaskich lasach w listopadzie określę jednym słowem - szok.