Dzisiaj w planie miałam sprzątanie grobów. Ale przecież najpierw mapę dookoła dokładnie przejrzałam- choć pamiętam- gdzie by tak po drodze do lasu. Czyli - jak zwykle wyjazd krótko przed 7 godziną, a na miejscu, a głównie po drodze mgły nad wszystkim wisiały i całość zielonych terenów pięknie spowijały. Podsumowując zbiór dzisiejszy to ponad 50/h czyli 83
podgrzybki i jeden przeuroczy kozaczek...……….
Ciepełko z rana, pochmurno i mgliście- jesień w swej cudnej odsłonie. Dzisiaj połączyłam obowiązek z wielką przyjemnością. Nie było parkingu, a więc na poboczu drogi sobie zaparkowałam i do lasu pognałam. Jak zwykle trafił mi się taki z krzewami, a pod nimi piękne jeszcze żółta liście. Weszłam w tę mgłą spowitą zaczarowaną krainę, i jak piesek zaczęłam za grzybkami węszyć. Nigdy tu nie byłam. Jedna wielka niewiadoma. Na początku spacerek, podziwianie lasu, i rozglądanie się baczne wszędzie naokoło. Na skraju brzózki sobie rosły. Obeszłam całe bractwo dookołą, a tam z kapeluszem pięknie zadartym czekał na mnie uroczy koźlaczek. Solista i tyle. Ale był i to się liczy- ucieszyłam się- myślę - może i tu rosną grzyby. Gdyby ich nie było, spacer trwałby może niespełna godzinę, ale jak w praniu się okazało- one i tutaj urosły. Najpierw pojedynczo na mej drodze bardzo krętej się pokazywały. Urocze, ale były też zgnite, rozmokłe. Ponieważ jednak lubię od czas do czasu wydać jakieś słowo, to i z nimi w krótką wdawałam się rozmowę. Tłumaczyłam grzecznie, jak tylko potrafię: ty kochany idziesz ze mną, a ty niestety zostajesz sobie w lesie. Nie będę ciebie na stare lata z otoczenie wyrywała. Grzybki rosły różne. Od małych i pięknych octówek, do dorodne egzemplarze w rozmiarach XXL. Jak więcej w knieje się zagłębiłam, to zdarzały się miejsca, że i po 6 szt mym oczom się ukazywało. Niektóre, w bardziej przejrzystej części lasu widoczne z daleka- piękne brązowe głowy na pokaźnych grubych nogach. Widok- aż oddech zapierał- a co najważniejsze co skłon, to robiło się coraz w eko- torbie ciężej. Cudowny znowu spacer, a i grzybobranie zaliczyłąm, nawdychałam się tego cudownego pełnego mgły powietrza, a po chwili już inne obowiązki na mnie czekały. Jeszcze tylko trzeba było butki i kurteczkę zmienić. A tak już na zakończenie chciałabym Panu Markowi serdecznie podziękować za obdarowanie nas wszystkich: "dopisek+". Ach Panie Marku, żeby tylko Pan to dobrze zabudżetował, bo jak każdy z nas ciągle będzie wpisy robił, to może Pan czasami- czego nie życzę- pójść z torbami. Jeszcze raz za wszelkie dla nas udogodnienie serdecznie dziękuję. Wszystkich po lasach latających, za grzybem, lub dla samej przyjemności z mych cudnych jesiennych nizin serdecznie i cieplutko pozdrawiam :)