Stwierdziłem, że jednak nieco nie w temacie, ale muszę się podzielić z pewnym spostrzeżeniem, może Admin wybaczy...;)
tak sobie szliśmy ze sznupką pięknymi szlakami Lipnikowsko-Straconkowymi i trafiłem na coś co mnie zaskoczyło i w sumie zszokowało, a mianowicie na leśnej ścieżce rośnie sobie mały borowiczek, przykucnąłem, żeby cudo objąć czułym spojrzeniem i wtedy zobaczyłem coś przedziwnego, wielki omchlony kamień, który się unosił jakąś tajemną siłą nad ziemią, pod kamieniem, zamaskowany mchem był kapelusz
borowika, kiedy odważyłem się ten kamień podnieść, to okazała się mym oczom pod nim pięcio-osobowa rodzinka
borowików. Niesamowita jest siła grzybni, to jak korzenie drzew, które wywalają chodniki i wyginają rury kanalizacyjne, zdjęcie nie oddaje tego zjawiska, bo mi się ręce trzęsły z wrażenia, ale uwierzcie, nie konfabuluję, po praz pierwszy widzę takie niesamowite zjawisko... grzyby są niesamowite. Ps. Zdjęcie bez copyrightu, moja zgoda :) Od dzisja oddając szacunek przyrodzie wraz ze sznupką nazywamy prawusie w swoim slangu "herkulesiami".. Pozdrowienia dla braci grzybowej :)