Słowo się rzekło.... więc wypad na
opieńki. Na pniakach nie znalazłem nic za to między liśćmi kępki po kilka kilkanaście sztuk. W sumie jakieś cztery litry w półtorej godziny do tego jeden
ceglaś zakamuflowany w buczynowych liściach on ci wykazany jako jeden na godzinę.
Korzystając z przerwy w opadach o czternastej decyzja ruszam. Krótki dylemat rower czy auto padło na rower, szybciej po lesie a do zmroku blisko i kilka miejsc chciałem odwiedzić. Najpierw sprawdziłem
podgrzybki pod świerkami wynik zero cóż i tak nie wybrałem się na
podgrzybki i tylko z ciekawości zajrzałem. Później sprawdzenie prawdziwkowego miejsca pod bukami i nul ale fajna kłoda z
boczniakami malutkimi więc za tydzień flaczki :). Następne miejsce więc szybkie koszenie
opieniek. Na koniec jeszcze zajrzałem tam gdzie ostatni
prawdziwek w zeszłym roku był ale tam jeszcze, albo już nic bo w sezonie ładnie tam się zbierało.
Opieńki umyte szybki wpis i można dalej brać się do pracy. Pozdrawiam wszystkich