Ok. 50
prawdziwków w lesie bukowo-dębowym i tyle samo
koźlarzy w lasku brzozowym.
Kań całe mnóstwo. Las suchy jak cynamon.
Nie sądziłem, że w połowie października powiem, że w Zachodniopomorskim rozpoczął się sezon grzybowy. Ba!! Sezon prawdziwkowy! W lasku, zagajniku, bo lasem tego nazwać nie można, grzyb na grzybie. W młodych dębach
prawdziwki w rodzinkach po 5-10 szt.
Kozaki po kilkanaście szt. wybierane tylko najmniejsze. 2 reklamówki nazbierane szybciej niż Bolt kończy setkę. Tak, reklamówki. Bo obrażony na cały świat za brak grzybów i zniechęcony przestałem zabierać ze sobą koszyk do lasu. Nadmienię jeszcze, że wszystkie grzybki kipiały zdrowiem, jak NRD-owskie pływaczki.