Wybierając się do lasu byłem przekonany, że niewiele znajdę - przecież jest słonecznie i sucho. Brak osób sprzedających grzyby po drodze, utwierdzał mnie w tym przekonaniu. Jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna...
Powtarzające się przez wiele dni nocna mgła i poranna rosa w połączeniu z wysoką temperaturą doprowadziły do małego wysypu na skrajach lasu i polanach leśnych. Miejscami grzybów było naprawdę sporo - mam tu na myśli przede wszystkim tzw.
czarne łebki. Przemieszczając się tempem spacerowym (a nie sportowym) w ciągu 4 godzin do koszyka trafiły 83
podgrzybki brunatne, 2
podgrzybki oprószone, 1
podgrzybek zajączek, 5
prawdziwków, 3
koźlarze babki, 5
koźlarzy topolowych i 41
maślaków zwyczajnych - w sumie 140 grzybów.
Wygląda na to, że w najbliższych dniach ściółka będzie jeszcze bogatsza.;)