Dzisiaj całkiem inny dzień niż poniedziałek. W lesie zrobiło się strasznie sucho, praktycznie wszystko strzela i trzeszczy pod stopami. Mimo tego ludzi mnóstwo. Grzyby tylko w miejscówkach. A ponieważ rozrzucone są po różnych oddalonych od siebie lasach, musieliśmy się dużo nachodzić. Coraz mniej małych i więcej robaczywych ale za to grzyby pojawiły się w miejscach w których nie było ich tydzień temu. Jak widać na przekór pogodzie przyroda nas zaskakuje. Zebraliśmy 121 prawych, 1 czerwonego
kozaka i 3
podgrzybki zajączki (było więcej ale z lokatorami).
Widzieliśmy
maślaki,
ceglaki, kilka czerwonych
podgrzybków, przerośnięte opieńki i ani jednego
podgrzybka 😡 Dwa malutkie
siedzunie pozostawione do podrośnięcia znikły a kolejny został wyrwany z ziemi i rzucony. Nie rozumiem tego, nie znasz grzyba to nie dotykaj, zostaw go w lesie. To samo z muchomorami i gołąbkami, raczej trudno wziąć je za innego grzyba. Wypad udany, tylko ten ukrop, masakrycznie gorąco, człowieka pot oblewa od samego chodzenia a jak się zacznie schylać to wręcz kapie z nosa 😉