Nareszcie w Borach Tucholskich! Zbiór wysoce zróżnicowany, ale to grzyby, ludzie, jadalne grzyby znalazłam!
Wrażenia jak z filmu akcji, tj. poza pieczarkami, rydzami i tańcówkami, przydźwigałam do samochodu chyba wszystko, co zbieram. Podana liczba osobogrzybowa uwzględnia tylko
podgrzybki (wyschnięte okrutnie i niemal same duże), 2 szt.
prawdziwka, 3 szt.
zajączka i 3 ogromne
szmaciaki. Reszty, tj. garści
kurek, kilku kilo
opieńki, zeschłych niemal na wiór
gołąbków i marniutkich
kani nie liczyłam. Ja wiem, że poza szmaciakami to nie wygląda wcale na jakieś rarytasy, ale
podgrzybki i
prawdziwki wszystkie zdrowiutkie, do suszenia wyszło dobrych kilka kilo. Serdecznie pozdrawiam Szanownego Kolegę Vincenta od którego rozpoczęła się moja maligna, tj. "muszę natychmiast do Funki" (tam znam lasy, w Sworach - nie) i macham do wszystkich wreszcie szczęśliwa i grzybonasycona (na małą chwilkę). PS. Przepraszam za zdjęcie, komórka mi nawala. PS2. Grzyby zebrane przez 5 godzin, byliśmy w trójkę, pozostała dwójka miała po trochę mniej, ale same
podgrzybki.