11
sitaków, 4
maślaki modrzewiowe (dwa dopiero co się rozwinęły), 2 zwyczajne, chociaż jeden moim zdaniem nadzwyczajny, piękny, młody jędrny, 2
zajączki, 1
rydz, i dwie młode
gąski. A to dla nich cały ten zachód, czyli wyjście do lasu...
Magia jedenastek, 11.11, 11 /h i 11
sitaków. Flaga zawieszona, odśpiewane na baczność dwie zwrotki mazurka dąbrowskiego, w tył zwrot, bagnet na broń. No może nie bagnet, bagnecik, nóż. No dobra scyzoryk, aczkolwiek się nie przydał, grzybki zostały w lesie. Postanowiłem poszwędać się po lesie by sprawdzić jak rozwija się akcja w leśnym teatrze. Miałem nadzieję spotkać pełną scenę "panien w zielonych sukienkach" i jeszcze szerszą widownię. Niestety, po dotarciu na miejsce zastałem puste deski, a na widowni wisiał tylko lekko podchmielony Harnaś. Dlaczego uważam, że był na bani, wisiał jakiś taki przekrzywiony na drzewie, jakiś taki pusty. Mówił jakoś tak bez sensu, że jakaś Córka leśnika, znajoma jakiejś Szyszki, kazała zdjąć spektakl z afisza. Że niby polecenie przyszło z samej góry. Ponoć szaraki przez spektakl zaczęły za bardzo się rozmnażać, podkopywały siatkę i zagrażały bezpieczeństwu na pobliskiej autostradzie. Że deportowano wszystkie "
gąski", dlatego tak tu pusto. A już tak na poważnie w lesie można jeszcze coś znaleźć, lecz mając takie zapasy w lodówkach, każde wyjście do lasu, będę traktował raczej jako relaks. Jednak na odchodne, już na obrzeżu lasu dwie "zielone młode Panny" puściły do mnie oko, więc kto wie?