Czy jest lepszy dzień na wyjście do lasu jak wolna środa? Nawet jeżeli to święto to wyjście na cmentarz zostało zaplanowane przez małżonkę dopiero po obiedzie. Więc zamiast oglądać "odmózgowienie na TVNie" wziąłem swoją tasię (tak na wszelki wypadek) i 60-cio litrowy worek na śmieci i poszedłem do swojego pobliskiego lasu. Pogoda na wyjście idealna - kilka stopni na plusie, bez deszczu, bez wiatru, rześkie powietrze. A listopadówy las, chociaż już nie taki barwny to dalej piękny. Opadłe liście, trawy i paprocie powodują że widzi się więcej niż wcześniej. Las odkrywał przede mną swe tajemnice w myśl słów utworu "Let me see you stripped" Depeche Mode chociaż klimat bardziej oddałaby wersja Rammstein. No to może na tyle z tymi muzycznymi cytatami. Jeżeli chodzi o grzyby to tasia się przydała. Spodziewałem się
zieleniatek i były chociaż pojedyncze i nie zawsze w dobrej formie. Ale trafiły mi się też cztery
kozaki czerwone, dwie
babki i trzy bardzo fajne
zajączki. W pewnym momencie w "Emilowej" miejscówce myślałem, że znalazłem swojego novembrusa ale jak schyliłem się to zobaczyłem siny trzon i już wiedziałem, że to
kozak. Do moich zbiorów muszę dodać kilka kg śmieci. Wiadomo co dominowało ale o jednym rekwizycie chciałbym napisać specjalnie. Chodzi mi o taśmę pozostałą po biegach Runmageddon. Nie mam nic przeciwko bieganiu ale organizatorzy mogli by się bardziej starać przy sprzątaniu pozostałości po trasie. Do usłyszenia:-)