Czyż ten bajecznie kolorowy las aż nie "woła" aby Go odwiedzić? Nie dałem się zbyt długo prosić i wstąpiłem w Jego progi. Sama możliwość obcowania z Nim o tej porze roku to wielka frajda dla zmysłów a każdy znaleziony grzyb to poprostu bonus. W liściastym bez rentgena w oczach znalezienie grzybka robi się pomału wielkim wyzwaniem. W Nim jedynie
kurki mutanty. W iglastym wzrok bardziej odpoczywa i pozwolił wypatrzyć kilkanaście
podgrzybków nie pierwszej już świeżości, które okres świetności i urody miały już za sobą. Obdarzył również przyzwoitą ilością
zielonek napotykanych w skupiskach po kilkanaście sztuk. Z koszem do lasu możliwe, że już się nie wybiorę, z aparatem-jak najbardziej.