O 15:00 koniec pracy. Piętro niżej obiadek "w przelocie" do samochodu. O 16:00 las wita nas. Tak w zasadzie, byłem ciekaw, czy w górach jeszcze grzybki po wysypie rosną. Jak kto pyta, to rosną, piękne
prawdziwki, małe, średnie i duże. Jak zwykle w Wiśle "nasi tu byli" więc z początku było marnie, ale potem, w miejscach nie chodzonych, piękne
prawdziwki. Nie wiem ile tam jeszcze po mnie zostało, bo w lesie było ciemno jak jasna cholera i guzik widziałem. Miejscami pusto i nic nie ma (może wyzbierane), ale to co mnie cieszy, to że w lesie było całkiem ciepło (no i co oczywiste, mokro). Teraz wieje halny i leje deszcz, a na termometrze 15 stopni. Będzie dobrze. Jutro może na
podgrzybki pod Kobiór, albo gdzie mię fantazja poniesie.