No cóż, nie odpuszczam. dzisiaj trochę sprowokowany zajrzałem znów do lasu. 2 raz w październiku. Po wczorajszym deszczu trochę wilgoci. Tym razem mój las nie obrodził. za to obok było całkiem ciekawie. w większości młode
borowiki w sosnowym lesie. pochowane w mchu, czasem prosto z igliwia. także przy drodze (te umorusane w piachu, bo akurat taki teren). Liczbowo do statystyki: 60 sztuk zdrowego
borowika. choć czasem trzeba było skroić i pół trzonka. I znów trafiłem las (młodnik), do którego raczej nikt nie zaglądał przez dobry tydzień. Naliczyłem ponad 20 sztuk ogromnych, starych egzemplarzy. Zostały. W lesie praktycznie byłem sam. spotkany 1 grzybiarz. Ten sezon będzie dla mnie wyjątkowy. Nie, nie dlatego, że obdarowałem (czytaj zasypałem) grzybami znajomych. robię tak zawsze. przede wszystkim liczbowo/ilościowo. Wiem, że nie chodzi w tym wszystkim o bicie jakiś tam rekordów itd. postanowiłem jednak liczyć wszystkie prawe (zdrowe) przytargane do domu (wrzesień i październik). no i brakuje mi około 40 sztuk do 1000. z przemkowskich lasów pachnących borowikami donosił (chwalił się?) - nierob