Deszcz, początek grzybobrania ok. 10.00 w innym miejscu niż zawsze - las piękny ale po pogodnym weekendzie delikatnie mówiąc zadeptany. W związku z tym powrót do sprawdzonej miejscówki. Śladem po wysypie są pojedyncze ledwo stojące stare
prawdziwki. Trafiają się też małe, ale trzeba się trochę pospacerować - co jest przyjemne :) Nie ruszam
maślaków, których jest nadal sporo. Efekt - jak widać na zdjęciu: pełen kosz mokrych
prawdziwków. Efektem ubocznym za to przemoczone spodnie i woda w kaloszach;) Ale było warto. Co ciekawe pomimo deszczu trafiali się także inni grzybiarze w płaszczach przeciwdeszczowych. Pytanie - czy po tym deszczu i ciepłych nocach grzyby ruszą... :) Pozdrowienia