Godzinny spacer, pod koniec w strugach deszczu, więc trzeba było się ewakuować. Na szczęście mojemu psu deszcz nie przeszkadza i porządnie się wybiegał. Na początku kilka
podgrzybków, więc myślałem, że grzybobranie pójdzie w takim kierunku, aż znalazłem maślakową polankę w młodniku. Przez chwilę je wręcz kosiłem, grupami po 3-5 sztuk. Kompletny brak prawdziwków, ale w świerklanieckich lasach one w zasadzie nie występują (a przynajmniej przez ostatnich kilka lat znalazłem ich tam garstkę). Przypuszczam, że gdybym dał radę zagłębić się w las zbiory byłyby znacznie lepsze, ale niestety pogoda nas ostatnimi czasy nie rozpieszcza.