Zaliczyłam właśnie wspaniały, kilkudniowy urlop grzybowy w Gubinie / Kosarzynie w woj. lubuskim. Przez kilka dni chodziłyśmy z siostrą Olą na grzyby, tak jak się nam zawsze marzyło. Podczas gdy końcówka sierpnia była upalna, w lesie baaardzo sucho, to początek września powitał nas jesienny i mokry.
W każdym razie w Kosarzynie, 30 sierpnia sytuacja wyglądała następująco: wypad pod znakiem
kozaków, głównie pomarańczowożółtych. Do tego umiarkowana ilość
kurek oraz sporadycznie występujące robaczywe
borowiki szlachetne oraz niewielkie ilości
podgrzybków.
Mimo wszystko i tak było super, i byłam w szoku, że w tych upałach utrzymały się jakiekolwiek grzyby.
Z grzybowymi pozdrowieniami!