Dzisiaj już nie była to eskapada na grzyby, ale maleńki wypadzik rzut beretem od granicy miasta. Lasy mieszane, trochę dębów, sosna, brzózki- taki misz masz. Wyjazd wcześnie raniutko- żeby zdążyć przed upałem. Wybrałam inny typ lasu z ciekawości i chęci sprawdzenia czy wszędzie w te upały jest taka mizeria jak we wczoraj odwiedzonych lasach. I tutaj pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam wilgotność ściółki- pod igliwiem z mchem i pod liśćmi mokro-wilgotno. Spotkałam spore ilości
zajączków- niestety zaczerwione, lub spleśniałe. Owszem w miejscach nasłonecznionych sam piach, suche liście i trzeszczące gałązki. Cudów nie znalazłam- zdrowe 3
zajączki, 1
kania,
borowik piaskowy- zabrałam, bo nie wiedziałam, że jest na liście GREJ - oraz garstkę
kurek. Po prostu coś było. Ponadto kilka
muchomorów żółtych,
gołąbków i innych niejadalnych też troszkę było. Spacerek był cudowny, choć z uwagi na temperaturę lekko leniwy i dość krótki - bo godzinka z ogonkiem. Pozdrawiam wszystkich portalowców i obfitych zbiorów i miłych chwil w naszych pięknych lasach życzę