szerzej:
bo po pierwsze: zdążyły już się do boczniaków dobrać, a po drugie: wielki urodzaj na nie jest... Dawno już tyle tych bezdomnych, ślimaczych paskud nie widziałam... Rok wyjątkowo obfity w opady, póki co, oczywiście... Włośniczki na starym pniu wykluły się w gromadkach, szkoda, że wielkością nie grzeszą, bo trzeba się dobrze rozglądać, żeby je wypatrzyć 😅. Sporo czernidłaków, jakieś grzybóweczki, siatecznica okazała, świeczniki rozgałęzione i dość liczne nadrewnowe... Nie wszystkim robiłam foty, bo czas bezkarnego buszowania pomiędzy drzewami się skończył niestety... Chabazie wszelkiej maści tak urosły, że na myśl, co w nich siedzi i czai się na człowieka, odechciało mi się w nie wchodzić bez odpowiedniego stroju... Każde drzewo, każdy krzak, ubrane w niesamowitą malachitową zieleń... Bajka... Do tego plamy bodziszków żałobnych, czarną wdową lub czarnym żurawiem zwanych, trawy wysokie, żółte mlecze i ulotne dmuchawce tworzą niesamowity klimat 💚💛🤍💜. Żeby tylko tych gadów owadzich mniej było... A że jeszcze rurkowca nie znalazłam? Trudno, na Wasze z chęcią popatrzę 😉. Miłego weekendu Wam życzę 😊
szerzej:
Łąki Łan - Lass
Może nie znalazłam rurkowca 😁, ale znalazłam ( no, nie ja... małż 😁) piestrzenice. I cieszę się z tego bardzo. Pierwsze w życiu 💪, piękne, dorodne i fascynujące 🙂. A na roztrzepane myśli, las, szczególnie taki zielony, uświęcony symfonią muzycznych treli, z setek ptasich gardziołek, najlepszy jest. I piękny jest. I majowy jest 💚💚💚