(10/h) Witam Wszystkich;) Wypad udany na maxa;) Las sosnowy;) Wprawdzie grzybków jak na lekarstwo widać już ze to ewidentny koniec; 3 podgrzybki niestety już zmrożone 5 gąsek zielonych i 15 siwych ale te widoki.... i pogoda.... jak na wiosnę;) REWELACJA;) Pa Działoszynie-do zobaczenia za pół roku;) Pozdrawiam Wszystkich;) Darz Bór;)
(10/h) Ciągnęło wilka do lasu - 1 padły podgrzybek, a reszta podobna z góry do wikipediowskiej wodnichy, ale spód lekko pomarańczowy /Adminie czy tak wygląda jadalna wodnicha??/. Pozdrawiam wierka
(80/h) wczoraj poszedłem z psem na spacer, dobrze że miałem reklamówkę mnóstwo listopadówek fajne zestawienie z choinką, świeży grzyb na świątecznym stole
(0/h) Uff. Wreszcie święta. Można wprawdzie poprzestać na stole i telewizorze, ale prawdziwe leśne wilki nie mogą przecież paść się bezmyślnie obserwując celebryckie popisy, nie? No to siup, w samochód i do lasu. Pogoda taka bardziej kwietniowa, z jednej strony błękitne niebo, z drugiej czarne chmury, ale słoneczko jak raz po tej jasnej stronie. W rowach trawa sobie rośnie soczyście zielona, tylko patrzeć, jak krowy wypuszczą:-) lecz na łąkach tylko zeschłe mimozy i brązowe badyle. Las cichutki, tylko korony sosen kołyszą się pod naporem wiejącego górą wiatru. Na wejściu dwie wodnichy, świeżutkie, jak z żurnala, dobrze jest, pomyślałem. Potem trzy gołąbki jakieś, z fioletowym wypełnieniem lejka w kapeluszu no i… to byłoby na tyle. Takich żółtych, co to je widziałem ostatnim razem, też już nie było. Tak więc już pewne że podgrzybki już poszły spać. A to moje ukochane grzyby, wbrew złośliwemu przedrostkowi „pod”, sugerującemu drugie miejsce na podium i nagrodę pocieszenia. One są tak śliczne, zwłaszcza w wersji czarnołebkowej, że aż mnie serce rwie na wspomnienie tego ostatniego, który już na pewno był w tym roku ostatni. No nic, spacer był piękny, pobycie sobie z własnymi myślami w towarzystwie (o dziwo) jakichś trylujących ptaszków, gadających wron i klucza dzikich gęsi (skąd do cholery gęsi w grudniu – jakie polarne, czy co?) w zielonym anturażu zdecydowanie podniósł poziom endorfin. Przydadzą się. Dzięki wszystkim, którzy zostawili tak miłe komentarze pod moimi ostatnimi wpisami. Ludzie kochane, z tym bogactwem życia wewnętrznego to bym nie przesadzał:-) Sprawa jest prosta: istnieją rzeczy fajne, niefajne i fajno-niefajne. Fajne są mgły tańczące na przedleśnych łąkach w chwilę przed tym, jak przetnie je promień wschodzącego słońca, fajne jest stadko saren przechodzących przez leśny dukt, fajny jest zwalony pień, na którym można odpocząć, wyciągając zmęczone marszem nogi, przy wtórze szemrzącego gdzieś strumyka. Niefajna jest kupa remontowego gruzu wykipowana w środku starodrzewu, podeptane nikomu niewadzące trujaki, albo samochód na leśnym parkingu z odkręconą na full wiejską dyskoteką. A te mieszane? Jedziesz w las samochodem, boczkiem, boczkiem, sobie znanymi objazdami omijasz szlabany, żeby nie musieć zasuwać do miejscówki przez bezgrzybną jałowiznę. Fajnie. Ale kiedy wysiadasz, zjawia się gajowy Marucha, dostajesz mandat. Niefajnie. Ale on pilnuje lasu, który jest naszym wspólnym dobrem. Fajnie. Tylko, że mógłby udzielić napomnienia, lecz widzisz, że zły, dostał opeer od leśniczego, albo żona mu nie ugotowała obiadu i to ze strzeżeniem przyrody nie ma nic wspólnego. Niefajnie. I tak dalej. Jak w życiu. Żeby to wszystko wiedzieć, nie trzeba jakiejś nadzwyczajnej wrażliwości. Nudny będę: ci, co na grzyby na ogół to wiedzą, ci, co po grzyby mają to w pompie. No dobra, teraz życzenia. Imienne, dla tych, z którymi łączą mnie jakoś najbliższe forumowe relacje: obu Pawłów, Sznupoka&Tazoka, tych, których relacje czytam z nieustającą przyjemnością – grzybiary, marianny, Wojtka, Grzybiarza na Rowerze, tych, których podziwiam – KrzyKa, roto i baci (gdzieś się zapodziała, co mnie martwi), oraz całej rzeszy mniej identyfikowalnych a sympatycznych donosicieli, jeśli kogoś pominąłem, proszę o wybaczenie. I na koniec oczywiście dla Dostojnego i Czcigodnego:- P (wiadomo, Amin!). Wesołych Świąt i Do Siego Roku!
(100/h) mnóstwo listopadówek, trochę gąsek szarych i zielonych, właściwie zbieram codziennie, cały czas rosną, kiedy wracam co kilka dni są nowe duże i małe świeże