(16/h) Niewielki zagajnik, głównie brzozy, dęby i sosny. 13 koźlaków i 3 maślaki w 2 osoby w ciągu 30 minut. W lesie dość sucho, niektóre grzyby lekko podsuszone. Grzybów niejadalnych całkowity brak. Nie miałem nożyka, w domu okazało się, że większość zarobaczywiona.
(5/h) Są wreszcie porządne grzyby również na Mazurach-znalazłem po jednym koźlaku i ceglaku, ale niektórzy znajomi zaliczyli po kilkanaście sztuk w ostatnich dniach. Ponadto dołożyłem trochę polówek i kilka garści łuszczaków. Zdziwiło mnie intensywne zarobaczenie młodych żagwi łuskowatych. Miło móc swobodnie połazić po lesie. Może PO nie zdąży ich rozszarpać czego wszystkim życzę.
(5/h) Sypnęło w chaszczach pieniążkami dębowymi, łuszczaków wyraźnie mniej niż przed tygodniem, tak więc przeprosiłem uprzednio zlekceważone szyszkówki i uzbierałem pół reklamówki chwastu grzybowego/ale co robić, gdy szlachetniejszych gatunków zero/.
(10/h) Po opadach coraz więcej pniaków z niewielkimi kępkami świeżego i zdrowego, pięknie pachnącego łuszczaka. Widoczny też prawdziwy wysyp szyszkówek, jak nigdy dotąd, zwłaszcza w rowach p/pożarowych biegnących pod iglakami-można ich zebrać setki, ale nie chciało się schylać po tę mizerotę. Gwoździem krótkiego wypadu było znalezione gniazdo ok 40 owocników podblaszka gromadnego. Widać też nieliczne na razie kruchaweczki zaroślowe. Rurkowych zero.
(5/h) Na kilku pniakach kilkaset owocników łuszczaka ale w nie najlepszej formie, bo podsuszone w słoncu na skraju lasu. Z tej ilości zagarniętej hurtem/po było grubo po 19-ej/da się pewnie coś wybrać do konsumpcji po przebraniu. Ponadto kilka polówek wczesnych i dwie młodziutkie soczyste żagwie/krojone w poprzek na wąskie paski i pieczone w oleju na ostrym ogniu-przyzwoite w smaku/. No i wszędzie wokół rozbuchana na 200 procent wiosna. I fajnie jest...
(1/h) Pojedyńcze gniazdko kilkunastu maślanek łagodnych przy pniaku sosnowym. Żadnych innych świeżych grzybów. Uschły nawet kępki widocznej przed tygodniem maślanki wiązkowej. Ale w najbliższych prognozach przewidziane są opady, choć na naszym terenie o tej porze i tak z reguły nie będzie rewelacji-można spodziewać się trochę żagwi łuskowatej, początków łuszczaka zmiennego, może łuskowce i pieniążki dębowe. Wszelkie inne, to jak ziarno w dziobie ślepej kury. Ale miło i tęsknie będzie poczytać o doniesieniach z Południa o borowikach ceglastoporych, majówkach czy kurkach.
(3/h) Warto wczesną wiosną przeglądać pniaki znane z jesiennych wysypów maślanki łagodnej-dziś na trzech znalazłem około 40 owocników tego smacznego grzyba. Ponadto 3 szyszkowki świerkowe i pojedynczy kapelusz sporej zimówki. Wśród chrustu osikowego/stare wiatrołomy/zaskakująco dorodne gniazdo boczniaka topolowego/ale nie pamiętam czy zerwałem, bo chroniony i rzekomo rzadki/.
(3/h) Po szyszkówkach, niestety, ani śladu. 1 gniazdko 10 sztuk w dobrej formie zimówek/bo pniak skryty przed wysuszeniem w starej trawie/, kilkanaście maślanek łagodnych w pojedyńczej kępce/pierwszy raz w życiu znalezione wiosną/i tyle na dziś. Jak na przedwiośnie-to może być. Dziękuję za pozdrowienia elbląskie i odwzajemniam z przyjemnością. Ps.-ciekawe, jakie potrawy pan Wojcieszek przyrządza z czarek szkarłatnych, gdyż chyba je zbiera/tak po doniesieniach-5/godz-rozumiem/. Dziś widziałem ich dziesiątki, może setki, ale mnie akurat konsumpcyjnie nie interesują, gdyż są uznawane za niejadalne, a wcześniej również jako chronione.
(0/h) Krzyk wpatruję się w Twoje informacje i czekam... jak Polacy bocianów, na wiosnę. Chociaż u Ciebie ostatnio jesień była sucha a zbiory marne, to pewnie ten roku odda podwójnie. Pozdrwiam.
(3/h) Z braku czasu tylko podgląd pod znanym od lat-"testowym" rozłozystym świerkiem i około 50 szyszkówek w przyjemnym stanie. Po świętach pierwszy raz wypad specjalnie po szyszkówki. A dziś składam najlepsze wielkanocne życzenia dla twórców, ekspertów i zwykłych bywalców tego pożytecznego portalu grzybiarskiego.
(2/h) Na Śląsku pan Wojcieszek bije rekordy, a na Mazurach w lesie susza jak w świeżo założonych pampersach. Stąd też nie widać młodych zimówek, a tylko kilkanaście zasuszonych i niedorosłych starych. Zero jakichkolwiek innych grzybków. Wszystko do nadrobienia po deszczu lub śniegu.
(2/h) Trochę starych zimówek. Nowych nie widać-widocznie już za ciepło i za sucho dla tych grzybów. Za to widać drwali którzy koszą drzewa niczym Wojcieszek zimówki w sosnowieckim Zagórzu. Ps. Pozdrawiam najwytrwalszego i najbardziej wydajnego Zimowego Grzybiarza i życzę nie mniejszych sukcesów w kolejnych porach roku.
(10/h) W dni powszednie ludzi w lesie co niemiara, ale nie są to grzybiarze-to kosiarze drzew pełną parą przygotowują lasy do niechybnej prywatyzacji-by prominenci mogli za bezcen nabyć dla siebie ogólnonarodowe dobro. I niby "zimowi" winni się cieszyć, bo liczba potencjalnie grzybodajnych pniaków rośnie w szalonym tempie, ale czy z nich skorzystają...? Zimówek dziś też było sporo i jak co roku, do trzeciej dekady marca, pewnie będą.
(5/h) W lesie już połowa sprawdzanych pniaków wolna od śniegu. Na niektórych "pewniakach"nieco zimówek. Jeden z pniaków obficie i pięknie obsypany grzybówką dzwoneczkowatą. Wśród osik pojedyńczy owocnik boczniaka czapeczkowatego/spotykał ktoś toto w lutym?/.
(1/h) W spacerowym tempie przejechałem atrakcyjną turystycznie latem, a teraz nijaką, trasę Pozezdrze-Mamerki. Z szosy widziałem w licznych przy drodze laskach, zaroślach, a zwłaszcza na terenie bagnistego i zaśnieżonego Rezerwatu Sztynorckiego kilka gniazd boczniaka-przeważnie starych i zasuszonych owocników i dosyć wysoko na drzewach. W jednym wypadku, gdy było bliżej drogi, próbowałem dostać się do zamarzniętej kępy. Przekonałem się, że skacząc wzwyż po 60-tce/zwłaszcza w nieodpowiednim obuwiu/łatwiej nisko upaść niż wyżej sięgnąć. Miejscowi, mając trochę czasu, mogliby coś uszczknąć, ale pewnie nie ruszą zupy, bo na tym terenie wiarygodność grzybobrania zimą nadal brzmi jak wiara w obecność gruszek na wierzbie.
(5/h) Piękny pogodny i intensywnie słoneczny dzień w godzinach przedpołudniowych. Niskie zimą nad ziemią słońce aż oślepiało na skraju lasu, gdzie z reguły buszuję. Znalazłem około setki owocników zimówki na kilku pniakach. Widziałem też kilka boczniaków topolowych i twardziaków muszlowych /dziwne, że o tej porze ale z faktami trudno dyskutować/. Zero boczniaków ostrygowatych i łyczaków późnych. Zanikły szyszkówki, które znajdywałem jeszcze w początkach stycznia.
(5/h) Deszczowo, wietrznie, zimno i ponuro dziś w lesie, to i około sto sztuk zimówek też dość marnej jakości. Dodanie kilkadziesięciu szyszkówek świerkowych mikrej postury niewiele powiększyło objetość konsumpcyjną. Ponadto jedna maślanka lagodna i jeden egzemplarz łycznika. Ale ważne ze cokolwiek było w lesie i że parę deko poświątecznego sadła spadlo.