(5/h) Kilka kępek łuszczaka, kilka skupisk różnych odmian pieniążka dębowego, jedna żagiew łuskowata i nadal żadnych rurkowych na kilkudziesięciu potencjalnych znanych stanowiskach. Nie ma nawet czym się otruć-nie widać nawet maślanki wiązkowej, która w poprzednich latach królowała w grzybostanie o tej porze. Doniesienia z centrum i południa kraju prezentują się więc jak relacje z ubiegłego lata. Ale cieszę się i gratuluję dostatku. Zaszalejemy jeszcze i na Mazurach!
(3/h) Na "moim"terenie jedynie blaszkowce i to w mizernych ilościach. Po rekonesansie w garści kilka łuszczaków, tyleż pieniążków dębowych i dwa łuskowce jelenie/ale jeleni nie widziałem/.
(1/h) Nie widać przyśpieszenia grzybowego na Północy. Zachciało się ceglastoporych/tyle ich na Południu!/, ale spotkałem jedynie pojedyńczą kępkę kilkudziesięciu owocnikow łuszczaka. Wzrastały w suchym środowisku więc obdarzyły znalazcę przyjemnością odczucia wspaniałego intensywnego aromatu, a zdjęte z patelni dołożyły jeszcze spore walory smakowe. Ceglaków nie żal...
(50/h) Gdy przeglądam doniesienia grzybiarzy z centralnej i południowej Polski i wyglądam przez okno, to niemal jestem pewien, że już lato. Na Mazurach jest też cudnie ale w lesie przełom kwietnia i maja jak zazwyczaj jeszcze grzybiarsko jałowy. I chociaż znalazłem kilkadziesiąt rzadkich w Polsce boczniaków topolowych na martwych gałęziach w gęstwinie chaszczy głównie osikowych, to nie zmienia to poprzedniego stwierdzenia. Te boczniaki są pod ochroną, ale szczęście, że się ostały, miały głównie dzięki podeszłemu wiekowi. W innej sytuacji nie jestem pewien czy jakąś część z nich "oglądałbym"tylko oczami. Na pewno zaś zjadłem pojedyńczą zgrabną i młodą żagiew łuskowatą.