Witajcie :). Jako, że
grzyby rurkowe szykują się do jesiennego wysypu ( oj, gwarno pod ściółką, wystarczy ucho przyłożyć)😄 skusiłam się sprawdzić pieńki z
boczniakiem łyżkowatym w nadodrzańskich łęgach. Niestety oba puste. Ale w drodze powrotnej tuż przy dróżce wypatrzyłam dwa poletka
kurek. Troszkę naskubałam, bo i nalewka się robi i 3 sitka suszą się w słońcu. Trafił się też 1
piaskowiec kasztanowaty, GREJ-owy grzyb, którego ostatni raz widziałam kilkanaście lat temu. Może byłoby i więcej, ale nie szło chodzić powoli i uważnie, bo chmara krwiopijców atakowała ze wszystkich stron jak to nad rzeką. Spacer
super, bo dzisiaj aż tak nie praży, a korony drzew dawały cień. Na razie koszyk odwieszam do pierwszych porządnych opadów. Nie znaczy to jednak, że przechadzek nie będzie :).
Do"usłyszenia"👋.