Jak napisała Ewa Duet poniżej, 2-godzinny spacer dla oczyszczenia umysłu i natlenienia płuc. Las mieszany, mocno nawodniony, przyjemność chodzić z samego rańca, gdy upał i owady jeszcze nie dokuczają. Spokojne szwędanie się pomiędzy dębami, bukami, modrzewiami i świerkami. Po cichu liczyłem na pierwszego w tym lesie
prawdziwka, jednak z powodu niewyspania i zmęczenia gdzieś umknął: ( - nocna zmiana. Masa blaszkowych, jest dobrze.. a będzie bardzo dobrze.. gdy jeszcze spadnie deszcz i całe podłoże zaparuje. Poranna rosa też robi swoje.. bez gumiaków ani rusz. Choćby ze względu na żmije.
Harcują także dziki, gros runa leśnego wywrócony na wierzch jakby ktoś pole zaorał - skiby.. Zaskoczyły mnie trzęsaki, kilkanaście stanowisk.. gołąbki głównie czerwone, parę
muchomorów.. dużo blaszkowych na cienkich nogach typu"
panienka".. Na razie odradzam sośninę.. najszybciej będzie w dębinie i modrzewiu. I powiem tak, we dwoje zawsze raźniej.. jest do kogo gębę otworzyć.. Lekko smutna minka, ale to też czas dla siebie.. na zastanowienie się.. Jakby spowiedź.. w tym tygodniu popełniłem takie a takie błędy, grzechy.. I jak tu nie kochać lasu?