Nadwiślańskie łęgi.
Płomiennica,
uszaki, czarki,
boczniaki,
kisielnica.
Warunki w łęgach idealne 😎 Zimno, mokro i bloto 😉 spotęgowane na każdym metrze racicam zwierzyny, również łosia i i zbuchtowaną ziemią, skrupulatnie, dogłębnie, wymieszaną ze ściółką 🙂
płomiennicy sporo we wszelkich stadiach rozwoju.
Uszaki również dopisały, również w różnym stadium - od małych paznokci po wielkość połowy dłłoni, były takie akuratne, cudnie ciemnobrązowe i i były też mocno wyrośnięte, szare że starości. Od końca grudnia po raz trzeci odwiedziłem pień małego starego? drzewa z kilkudziesięcioma
uszakami na 2 m długości pnia. Za pierwszym razem malutkie. W połowie stycznia podrosły widocznie, ale były zupełnie wyschnięte, skurczone i wyglądały jak zwęglone. Teraz cudownie odżyły, dojrzały i są w pełnej swojej krasie wielkości, kształtu i koloru. Zostały. Bardzo ciekawe i "na bogato" stanowisko, zbyt rozległe żeby skadrować zdjęciem. Znalezione w jednym stanowisku 4 młode
boczniaki. Czarki też były i byłoby pewnie dużo więcej gdyby nie wspomniana bardzo aktywna działalność dzików 🙂 Wszystkie
grzyby zmrożone z warstewką lodu. Zaczął padać gesty, mokry śnieg, kilkanaście minut i było po zawodach 🙂 W sumie ok kilograma, głównie
płomiennicy, z której powstała pierwsza w życiu smaczna zupa, bo niedzielna, poranna jajecznica na plomiennicach weszła już na stałe.