Kto rano wstaje... ten majonez zbija 😁. Zbiorniki wodne niedaleko NH. Piękny poranek, tradycja zachowana 💦💧, słońce w pełni, choć śnieżek z rana poprószył... Miała być puszcza, wygrała woda... Nie na ryby, no gdzież... W zeszłym roku miałam tam pierwsze spotkanie z czeszkami... A że je polubiłam, to tym bardziej czułam pokusę 😁Najpierw stateczny spacer wzdłuż alei topoli, gęba do słońca, kwiatki kwitną, pszczółki bzyczą... Szczerze, to w obłokach trochę bujałam... I nagle jest... Pierwsza... Mitrówka... Ogary poszły w las, a właściwie we wszelkiego rodzaju chaszcze,
poprzetykane jeżynami jak sernik rodzynkami... Wszytko w towarzystwie pięknych topoli... Nigdy wcześniej nie widziałam tylu czeszek ani mitrówek ( no, ale w zeszłym roku spotkałam je na żywo pierwszy raz, to czym się tu chwalić 😂).
Smardzowate niebo, raj, eldorado a nawet piekło, jak kto woli... Rosły pojedynczo, koloniami, trójkami... Po prostu bajka... Do tego cudne słońce, ptasie śpiewy, woda, kwitnące krzewy... I... niech no tylko jeszcze zakwitną jabłonie... Pa 😘