Krótki wypad w las olchowo-topolowy, z pojedynczymi brzozami, dębami i sosnami.
Pod nogami jedno wielkie bagno, woda chlupała przy każdym kroku.
Naparstniczek czeskich niestety jeszcze nie widać, za to gdzie się człowiek nie rozejrzał, tam czarki czarowały swym cudnym kolorkiem 🙂
Złotorost ścienny na powalonych topolach,
kisielnica kędzierzawa na każdym patyku i
kubianka kotkowa - tych było zatrzęsienie.
Bonusowo świeżutka i maleńka oranżówka 🙂
A przede wszystkim żurawie i ich klangor - jeden z piękniejszych wiosennych dźwięków 💚