Wstyd się przyznać, ale jakiś miesiąc nie było mnie w lesie. Pojechałem dzisiaj na krótki spacer. I spotkałem – a jakże tutejszą królową sezonu 2021, czyli jej wysokość KURKĘ.
To takie moje krótkie podsumowanie tego (po za pomarańczową królową) marnego roku grzybowego. A w późnolistopadowym lesie hurtowe ilości lisówki.
Kurek tak dobre 2 garści, zebrane „po drodze”. Nie jechałem na moje miejsca (poligon) bo to jednak mała wyprawa. A dzień krótki, więc wróciłbym tak gdzieś pojutrze dopiero… z przemkowskich lasów informacje i
kurki wytargał – nierob.
p. s. śmieci, śmieci, śmieci! Ci co je zostawiają w lesie będą się w piekle smażyć. Dzisiaj pośród niezliczonych puszek po piwie trafiła się też puszka po śledziach po gdańsku w oleju. Cholera, żeby to jeszcze dobre było...