Las sosnowy. Cudownie spędzony czas w lesie. Cichutko tylko dzięcioł sobie stukał i ptasia, już skromna kapela śpiewała. Ale nie było Baśki, Kaśki, Zenków, Jaśków itd..... Można chodzić zygzakiem. prosto i jak się tylko chce, nikt pod nogami się nie plącze nie, żebym nie lubila grzybiarzy ale taki spokój był dziś, ze można było zbierać i spacerować. Zbieranie tych zamszowych grzybków to bylo punktowe. Są, są a potem długo, długo nic. Ale udalo sie cos nabierać. Piękne grzybobranie a właściwie szukanie, nie jak bylo, wchodzisz w las i są. Ja zadowolona i najważniejsze ze mąż też. I jego pytanie po co tak daleko idziemy, skąd wiesz że tym będą grzyby. Wiem będą.