Efekt przezbierania dał się we znaki, ale mimo to grzybki wyrastały w przerytych w weekend miejscówkach. Grzybki rosną bez reguły, słowem - wszędzie. Padł nasz rekord prędkości (do statystyki poszły tylko
prawdziwki). Pisałam wcześniej, że na naszej ulubionej skośnej dróżce zawsze coś się uchowa, więc idąc w pierwszą stronę bardzo patrzyliśmy pod nogi. Oczywiście największy prawy został znaleziony na środku ścieżki w drodze powrotnej.