Kosz młodych
opieniek i
kań, kilka starych
podgrzybków.
Szybki wypad przed pracą w celu sprawdzenia jak stoją podgrzybkowe sprawy na północ od Warszawy i w poszukiwaniu boletusa novembrusa. Pierwsza godzina i szybkie zbadanie trzech rewirów sosnowych z efektem jedynie kilku starych
podgrzybków. Kolejne 1,5 h to przejście przez las dębowo-grabowy, mieszany z przewagą dębu, mieszany z przewagą sosny i grabowy. Obecności
prawdziwków nie stwierdzono, rośnie ogrom
opieńki i mnóstwo
kań, którymi, niejako przy okazji, zapełniłem kosz, wybierając co młodsze egzemplarze.
opieńki rosną niemalże wszędzie w ilości nie do zebrania, można kosić bez końca i wywozić taczkami, choć część grzybów już trochę przerośnięta.
Kanie prawie zawsze w polu widzenia, można chodzić od grzyba do grzyba. Rurkowców, niestety, brak.
Za to ludzi chyba jeszcze tyle w lesie nie widziałem - długi weekend, piękna pogoda, internety donoszące o wysypie grzybów, więc chyba kto żyw, jechał dziś do lasu. Obawiam się jednak, że ktoś, komu nie wystarczyły
opieńki lub spacer w pięknych okolicznościach przyrody, nie opuszczał lasu zadowolony...
Orientacyjną liczbę
kań i kępek
opieńki dzielę przez 10, bo, parafrazując klasyka, zbierałem, ale się nie cieszyłem.;-) Ponadto podana liczba, w moim przekonaniu lepiej oddaje, jakość grzybobrania.