104
podgrzybki, 7
kań i
kozak babka w cztery godziny. Wysoki las sosnowy, głównie z mchem i jagodzinami.
Od tygodnia wszyscy pokazują kosze
podgrzybków to i mnie udzieliła się ta brązowa gorączka. Umówiłem się z Arturo i zdałem się całkowicie na jego nosa. Ma on bowiem znacznie większe doświadczenie w zbieraniu
podgrzybków ode mnie. Pojechaliśmy za słynne podgrzybkowe zagłębie czyli Zawadzkie. Arturo to zawodowy kierowca wobec czego wyprzedzał wszystkie samochody jadące przed nami, żeby nam wszystkich grzybów nie wybierali 😀 O 7.30 weszliśmy do lasu. Początki były dość trudne - chłodno i niewiele grzybów. Po dwóch godzinach mieliśmy ledwo przykryte dna koszyków. Ja już zacząłem dyskretnie sugerować, żeby zmienić ten las na jakiś bliższy Gliwicom. Ale Arturo się nie poddawał i wymyślił przejście na drugą stronę drogi. I to był dobry wybór. Od razu się poprawiło i zaczęliśmy zbierać częściej i ładniejsze grzyby. Widać że podłoże z mchu i jagodzinami bardziej trzymało wilgoć i dlatego lepiej tam rosły. Może gdybyśmy tam poszli od razu to kosze były by pełne a tak były tylko do połowy pełne 😉 W porównaniu z tym co widać w internecie to może nie za wiele ale co mnie obchodzą inni. Dla mnie to bardzo dobry zbiór. Nie wiem nawet czy to czasem nie osobisty rekord w zbiorze
podgrzybków. Szkoda tylko że tych najpiękniejszych, brązowych na grubych nogach nie było za wiele. Ale na te mam jeszcze plany w niedalekiej przyszłości. Życzę dobrych wyborów i pozdrawiam 🙂