Koniec mini wysypu
podgrzybków z początku tygodnia. Dzisiaj tylko 27 sztuk z czego 70% popękanych od suszy. Pojawiają się pojedyncze
kanie i
maślaki. W lesie lekko wilgotno, niestety nie był to deszcz a lekka mżawka.
Kosz w połowie pozwoliły zapełnić
opieńki. Wychodzą takie młodziutkie o grubych nogach, mnóstwo wielkości główki od szpilki zostało do podrośnięcia. I tylko w świerkach. W liściastych zero. I to jest mój osobisty dramat, bo dzisiaj się okazało, że wycięte zostały 3 kolejne lasy świerkowe w których zbieraliśmy
podgrzybki. Co dziwne zauważyłam, że młode lasy w szkółkach to wszystko liściaste. Jeszcze rok lub dwa i nie będzie żadnych iglastych lasów tam gdzie chodzimy. Tną bez opamiętania zdrowe drzewa. Płakać się chce.