Ceglaste, moc ceglastych,
prawdziwki, kozaczki, troszkę
podgrzybków...
A ranek zaczął się elegancko - kawka, papierosek, a tu sąsiad z lasu idzie i woła - Jejuście, pani jeszcze w domu?! Każda sekunda się liczy, szybko do lasu!! No to wyciągnęłam się w górę i po pół godzinie miałam prawie pełny koszyk, głównie ceglastych, ale tez czerwone i zwykłe kozaczki. Potem wolniej, bo trudniej, ale ponad dwadzieścia prawych i kilkadziesiąt
rydzy, ale po szczególowej obróbce w domu zostało ich niecałe 30 (kto to wymyślił - zdrów jak
rydz???? ).
Zajączki- kilkadziesiąt napotkanych, ale ich nie zbieram. W pewnym momencie odpuściłam wielkim ceglakom, niech sie sieją... Bardzo udany wypad, bardzo. Szczególnie po dłuższej nieobecności. Ale z tego co mówią sąsiedzi, i co widziałam, szczyt wysypu już za nami.