Grzyby się kończą i nie kończą. Problem z nimi jest taki, że zaczynają rosnąć w miejscach, w których nigdy nie rosły. Człowiek leci na stare grzybowiska i się denerwuje, że grzybów nie ma. A w niepozornym lasku obok rosną. Znalazłam 5
prawdziwków i koszyk
podgrzybków, przy czym na początku
podgrzybki były stare i zasuszone - te jutro przerobimy na pierogi. Pojawiły się
kozaki czerwone i ja zwyczajowo zebrałam
maślaki modrzewiowe. Tym razem
podgrzybki mają nowy rodzaj robactwa w sobie, takie małe drobne muszki, które wcześniej obserwowałam na
prawdziwkach. Przy suszeniu to coś opada na dno suszarki. Piękne
podgrzybki były w Wildze ale tam zajechaliśmy tylko by sprawdzić czy są. A szkoda. Od rana byśmy nazbierali tam ładnych grzybów. Na pewno warto zajrzeć do lasu w nadchodzący weekend. Zamieszczam nietypowe zdjęcie pistacjowych hub :) Pozdrawiam brać leśną.