W cztery osoby wybraliśmy się w okoliczne lasy sosnowo, brzozowo dębowe porośnięte grubym mchem i gęstym wrzosem. Mimo iż w lesie spędziliśmy tylko godzinę i 20 minut, to efekt jest zadziwiający. Mnóstwo
podgrzybków brunatnych (schylając się po jednego było już widać pięć następnych), różne rodzaje
koźlarzy oraz nieliczne
prawdziwki. Dużo, aż za dużo, deszczu, grzyby rosną bardzo szybko, wygląda to na powtórkę pamiętnego roku 2010.