28 lipca 2016. Lasy okolic Jawora. Taki mały poobiedni spontan. Do lasu "przywiozłam" deszcz"). Poza dźwiękami spadających kropel deszczu i kilku głośnych śladów obecności ptactwa las żył swoim życiem. Cisza.... zapach... ooo jest grzybek pierwszy w tym roku
prawdziwek. Olbrzymi ale niestety przydatny tylko jako obiekt do focenia. Więcej niż pewne, że przy najdelikatniejszym dotknięciu rozsypałby się w drobny puch. Zostawiłam go w takim stanie w jakim go zobaczyłam. Pierwsza radość ze znalezionego grzyba pozwoliła zapomnieć o mokrym obuwiu, nogawkach spodni i jeszcze padającym deszczu :) kilkanaście kroków od olbrzymiego
prawdziwka kilka
sitaków o dziwo zdrowych. Wychodząc z lasu przemoczona ale zadowolona zajrzałam jeszcze w miejsce gdzie powinny być
maślaki i owszem czekały na mnie 3 śliczne błyszczące od deszczu maślaczki, które swoją żółtą barwą jakby zapraszały mnie do ich zabrania. Kto by nie skorzystał z takiego zaproszenia? Poza grzybkami miałam parę innych modeli przed obiektywem ale to już inna bajka... W tym momencie pada deszcz i dobrze za parę dni idę w las... Pozdrawiam