Lepiej niż przed tygodniem: pojedyncze sztuki trafiają się w różnych częściach lasu. Żeby zebrać więcej trzeba jednak trafić na miejsce. Ja chodziłem w swoim stałym "awaryjnym" - gąszcz wiązami, grabami, osikami i czeremchami + sosny. Tam całkiem przyzwoicie: raz 10, potem nic, potem znowu 10 itd. Gdyby nie fakt, że przez cały pobyt w lesie gdzie się nie ruszyłem trafiałem na pościnane nóżki i kapelusze (pewnie z poprzedniego dnia), to miałbym więcej.
Aczkolwiek wszyscy co mnie mijali mówili "grzybów nie ma" i dziwili się gdzie nazbierałem. Cóż. W każdym razie jak widać - DA SIĘ NAZBIERAĆ. Ale czasem trzeba się nachodzić za właściwym miejscem.