(24/h) Lasy w podróży zaliczone. Odwiedzalem dębowe. Udało mi się trafić na kurki między Sulęcinem a Ośnem Lubuskim. Wcześniej zajrzałem w prawdziwkową miejscówkę i jak zwykle o tej porze roku pusta. Trafiłem na jednego mocno pożartego, ale zdrowego prawdziwka. Kilka muchomorów czerwieniejących, ale wszystkie z towarem. Zbiór: ok. 280 kurek i 1 borowik szlachetny.
(25/h) Niedziela to czas aby wrzucić trochę na luz. Była nawet rozważana opcja niedzieli bez lasu. Ale się nie da. Demon musi mieć swoje pięć minut, więc jedziemy jak tydzień temu na 1,5 godzinny spacer obrzeżami zagajników. Efekt jest taki że do domu przywozimy 1,6 kg pieprznika jadalnego i bonus w postaci 1 szt piaskowca modrzaka. Rósł sobie pięknie na pasie zieleni oddzielającej sąsiadujące ze sobą zagajniki. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(50/h) W tygodniu nie było czasu na grzybobranie, bo przygniotły nas obowiązki zawodowe. Dziś zatem jak tylko przestało padać to siedzieliśmy już w aucie i ahoj przygodo. Ciekawiło nas bardzo jaka będzie sytuacja w lesie po bardzo ciepłym tygodniu i rekordowym plus 37 w środę. A las nas znowu zaskoczył. Lekko ponad dwie godziny i waga w domu pokazała 4,9 kg pieprznika jadalnego. Z innych grzybów tylko jedna płachetka zwyczajna i jeden koźlarz pomarańczowożółty, ale z masą lokatorów w postaci ślimaków. Nawet do zdjęć się nie nadawały. Pozdrawiamy D. i D. & D.
(7/h) Witajcie :). W drodze z Zielonej Góry, tak prawie po drodze zajrzałam do mojego "Kurkowego Dołka". Trochę burz tamtędy przeszło i efekt to 84 szt. kurek w czasie ok. 30 min. Niektóre już ładnie wyrośnięte i wybarwione, a i maleństwa też wychylają ze ściółki żółciutkie główki. Będą na potem, bo deszczyk znowu kapie, który teraz jak to piszę przeszedł w potężną ulewę. Kolejna sąsiadka będzie miała pyszną kolację bądź śniadanie. Grzybki zbierane na obrzeżach boru sosnowego obsadzonego brzozą, gdzieniegdzie pojedyncze świerki.