(14/h) las mieszany ---sosny, buki, deby, graby, swierki, jarzebiny, jalowce, leszczyny, brzozy i lipy. maslaczki rosly na skraju lasu. prawdziwka nie bylo, mikolaja rano 10-12 nie bylo, ale nie zabraklo milosnikow szczekajacych pupili. zwierzyna przeploszona. H O R R ORRRRRRRRRR.
(2/h) To już z pewnością ostatni wyjazd w tym roku. Trzy godziny, dwie osoby i oto rezultat: 4 duże, zdrowe, w niezłym stanie podgrzybki, 5 zielonek, 2 kurki i 1 kozia bródka. Jak na 5 grudnia - nie najgorzej. A najlepsze było łazikowanie po znajomych zakątkach lasu. Pogoda dopisała, w lesie tylko my, dwa szurnięte na punkcie zbieractwa grzyby (grzyby z racji wieku) tzn. ja i moja gorsza połowa. A w domu rozmowa: jak pogoda dopisze to może by tak jeszcze raz gdzieś podjechać, posprawdzać?... Ta jazda to z reguły 70 km ale nic to, ważne że w las. Żeby tylko jeszcze leśnicy tak na potęgę nie wycinali starodrzewu bo grzybów w młodych zagajnikach to my możemy już nie dożyć a chciałoby się zaliczyć jeszcze trochę sezonów. Pozdrawiam zakręconych, wszystkiego dobrego w przyszłym roku.
(15/h) mlode sosenki, a pod nimi piekne maslaczki. czytam wszystkie wpisy, mamy jeszcze kalendarzowa jesien i to nie zadna nowosc ze rosna grzyby 30 lat temu na mikolaja byly borowiki. jak lasu nie pokryje sniegowa pierzynka to grzybki rosna, styczen-karnawal, luty ostatki zjadamy ostatnie zapasy, a w marcu idziemy na smardze. darz grzyb.