(40/h) Ponieważ dziś taki specyficzny dzień, więc wybraliśmy się z Narzeczoną w Bory Dolnośląskie na gąski. W lesie byliśmy o 14. Zbieraliśmy grzybki do zmierzchu tj. jakieś 3 godziny. Początkowo nie było nic aż trafiliśmy na miejsce, w którym ocalało po mrozach kilkanaście podgrzybków. Większość wyrośnięta i zmrożona. No ale cóż. Lepsze takie niż żadne :). Potem już nie mieliśmy takiego szczęścia i długo nie było nic. A przecież przyjechaliśmy po gąski... Ale wtedy moja kochana i spostrzegawcza Narzeczona znalazła pierwsze gąski. I się zaczęło. Miejsca z większymi czy mniejszymi gromadkami tych pysznych grzybków. Sporo niestety robaczywych, choć były miejsca, gdzie wszystkie były zdrowe. Co za fantastyczne grzybobranie na koniec sezonu :). Nie spodziewałem się tego, dlatego wzięliśmy tylko jedno wiaderko. Efekt końcowy: pełne wiadro i ponad pół reklamówki grzybów; kilka maślaków, ok. 20 podgrzybków i reszta gąski. Jak kończyć sezon to tylko tak! :). Pozdrawiam wszystkich wytrwałych grzybowych maniaków :). I dziękuję mojej fantastycznej Dziewczynie za cierpliwość i wprawne oczy.