Czterogodzinny wypad w okolice Pazurka i do Kluczy, gdzie z koleżanką chodziłyśmy najdłużej. Na Pazurku - zero grzybów, nie było nawet niejadalnych, w Kluczach przed 2,5 godziny znalazłyśmy dwie
kurki. Ściółka pomimo deszczów wydawała się sucha, w lesie totalne bezgrzybie, w tej okolicy zobaczyłyśmy jeszcze dwa gołąbki i młodego
muchomora czerwieniejącego (nie zbieram).
Odpoczynek przy torach, piękne słońce i fantastyczna leśna cisza zrekompensowały grzybową depresję. Trzeba odczekać jeszcze z tydzień i uderzać raczej w góry, bo okolice Olkusza jeszcze nawet nie stanęły w blokach startowych.