Lasek łęgowy. Słonecznie i ciepło. Sucho. Upragnionej czerwieni brak ☹️ (czarek). Namiastka czerwieni w postaci bukietków malinowych, purchawki gruszkowate, wrośniaki, rozszczepki pospolite, pniarki obrzeżone i inne nadrewnowe, które przylgnięte do konarów i pni jakoś wegetują. Trafiło się i przedszkole rozszczepek, które po ciemnej stronie mocy ( pnia) całkiem dobrze się miało - bo trochę wilgoci musiało tam się zebrać 🙄. Wiosna nieśmiało kroczy w sukience zielonej, przybrudzonej kurzem 😟. Kwiecie główki podnosi, witając buszmenów... Ptaki trele odstawiają, odwieczny
rytm kuszeniem partnera, zachowując - miło popatrzeć na zalecające się sójki... Spłoszony, ale i zdziwiony zając czmychnął w krzaczory, a
sarna w podskokach przecięła leśną ścieżkę... Jako, że to miejski lasek, miejsce m. in. spacerów piesełów, zaraz jeden z nich trop złapał. Ale nic nie wskórał, bo choć na myśliwskiego wyglądał, to dobrze udomowiony 😉 ( czytaj zaokrąglony) był... Ogólnie rzecz ujmując - słońce, ciepło, wiosennie - ale i jakoś tak szarawo 🤔. I choć słońce cieszy, to brak deszczu smuci. Dziwne czasy nastały... Tak czy inaczej, buszing udany, pomimo, że czarki się gdzieś zagubiły... Miłego tygodnia...