Przyszedł ten czas, żeby opuścić typowy las, a wybrać się w podmiejskie chaszcze i zalesienia. Ponad 2 godz., znalezione 2 skromne stanowiska
płomiennicy zimowej, niektóre całkiem wyrośnięte (największa ze zdjęcia głównego 8 cm średn.). Zebrałem ponad 50 szt., do statystyk tym razem dzielę przez 5 (a nie jak zwykle przez 10), bo "maluchów" nie zbierałem, niech podrosną. Do tego 4
uszaki bzowe.
Po doniesieniu M. Wertera miałem niewielką nadzieję na czarki - tych jeszcze nie ma. Albo za wcześnie, albo - co mnie zaskoczyło - za sucho: spory odcinek drogi przeszedłem korytem potoku, gdzie nie było ani śladu wody.