Musiałem się odstresować, złapać równowagę psychiczną. Spacer po pracy dobrze robi. Pierwsze tegoroczne rurkowce w brzózkach pomieszanych z sosnami. Babki a niektóre nawet prababki. Wszystkich było siedmioro. Nagroda dla pierwszych dwóch. Pozostałe musiały się obejść smakiem. Na dokładkę jeden fiu fiut. Myślałem żeby go zaadoptować, ale zrezygnowałem z obawy że moja kotka mogłaby go nie zaakceptować. Jak widać i u mnie coś drgnęło. Za kilka dni zobaczymy co z tego wyjdzie. Pozdrawiam wszystkich, łącznie z sarenką.