1
ceglaś, las liściasty.
A w zasadzie dwa, lecz ten drugi na zdjęciu w dopisku, straszy mocniej niż Vincentowy :). W sumie to za miedzą :). Wczoraj burza storpedowała moje plany, więc dziś aby ją przechytrzyć, wyruszyłem odpowiednio wcześniej ok. 11-stej. 25 km na rowerze po błotnistych drogach, 5 km myszkowania pod drzewami, samo z siebie plusem dla zdrowia. Na początek buki, jako że wielu z Was podpowiada (tak, czytam, czytam:p ) i po kwadransie pierwsze znalezisko. Rozsypujący się staruszek, chyba miał już z pincet lat :)). Gdybym 2 tygodnie temu pojechał, jeszcze bym się załapał na tazokowego pilsnera w konkursie :). Zostawiłem dla
saren, wiewiórek i ślimaków. Po chwili drugi, w dużo lepszym stanie. Trochę go połaskotałem aparatem w telefonie, pomacałem po nodze :)) i tyle. Zostały oba, ponieważ więcej pobratymców w czasie półgodziennego rekonesensu nie widziałem. Wychodzę z założenia, że jednym się nie najem. Bardziej niż grzyby interesował mnie mikroklimat, jakie podłoże, gdzie mokro, gdzie sucho, obszary występowania blaszkowców. W drodze powrotnej wstąpiłem do pobliskiego lasu mieszanego (sosny, dęby i buki) sprawdzone liściaste polanki, szeleszczące pod nogami listki jak na jesieni :). Sucho, grzybów brak, jeszcze nie ta pora. W miejscach na czerwone - parę blaszkowców, zatem jest nadzieja, iż pod tęczą coś wkrótce urośnie :). Pozdrawiam i Darz Bór! M.