Wpisałam 10 na godzinę, ale to tak bardziej pro-forma. Wokół nie znalazłam nic poza purchawkami (też dobrze) więc poszłam sprawdzić za płot u sąsiada, który ma tak, że lubi swój trawnik i go podlewa. Tam, gdzie podlewany trawnik sięga pod młode sosny - zebrałam te ślicznotki maślakowe. Zostało jeszcze co najmniej dwa razy tyle maluszków. Sprawdziłam za to przedwczoraj co za Nidzicą i jak obrobię fotki wrzucę doniesienie na warmińsko-mazurskie :) Ale jeszcze liczę trochę na nasze mazowieckie...