Wysypały się
opieńki (koszyk malutkich), ok 20
kań i jak zwykle
podgrzybki tym razem niecałe dwie setki.
opieńki sporo dużych przerośniętych (te zostały w lesie) ale również wiele malutkich "extra słoiczkowych".
Kanie średniej wielkości.
podgrzybki już nie tak jędrne jak te sprzed dekady.
Tym razem właściwie wycieczka do lasu, a nie grzybobranie. Z rana dopadło nas sobotnie lenistwo i pojechaliśmy dopiero o trzynastej by po godzinie jazdy z Wrocławia być na parkingu w lesie. Większość ludzi już wracała z leśnych łowów kiedy my ( ja z małżowinką ) weszliśmy do lasu. Las bardzo mocno spenetrowany, ale jak to zwykle bywa dla spóźnialskich też starczyło. Warto wybrać się na
opieńki jako że w tamtym rejonie występują te na grubych nóżkach. Spotkaliśmy szarą jejmość która nie bała się ludzi i ze smakiem zajadała nasionka wrzosu. Dobrze, że nasza kota została w domu bo ona wykazuje niezdrowe, kulinarne zainteresowanie gryzoniami...