Witajcie :) Mieliśmy ze sznupką już nie żegnać się kolejny raz z lasem i grzybami, ale od rana coś chodziła tak niepewnie i z pewną taką nieśmiałością rzuciła: "może zobaczymy jaki jest las jeszcze ładny, mimo, że zimno, mokro, ciemno, wieje....."Hm, no oki jedziemy do tradycyjnie do Lipnika. W lesie mokro, kolorowo od liści mieniących się całą paletą barw, wzmocnioną kropelkami deszczu. Żadnych koszyków tylko tak na wszelki wypadek przewiewne siateczki, sznupka hop w zarośla i niucha jak dzik za żołędziami. Miało nie być grzybów a tu okrzyk radochy i sznupka targa coś wielkiego w ręce (to ten gość na zdjęciu;) ) W sumie jeszcze grzyby rosną, mokre ale o dziwo zdrowe. Znaleźliśmy parę pięknych dużych
ceglasi, parę
maślaków, parę różnego rodzaju sporych
podgrzybków... normalnie anomalie jakieś. Tym razem darami lasu obdarowaliśmy sąsiadkę, niech ma :). Strach się bać co będzie za tydzień zaś.... czy ja się wreszcie odeśpię ?;) Pozdrawiamy grzybową brać :)