Z sezonem grzybowym pozegnalam sie 11 listopada ale ze pogoda sprzyjajaca to czlowieka ciagnie do lasu jak tego wilka, zew krwi. Nasza miejscowka i tym razem nie zawiodła. Rosły grupami po kilkanasie sztuk a niektorych partiach lasu byly doslownie co krok. Niestety po drodze spotkalismy pijanych, okletych, rozdartych wieśniaków ktorzy nie potrafia uszanowac tego cudownego mkejsca jakim jest las. Nastepnym razem zeby sie urznac zostancie w przydrożnej knajpie. Pogoda na nastepne dni jest optymistyczna wiec mam nadzieje ze wynik powtorzymy czego i Wam życzę.